Filmowa edycja Game of Thrones według HBO

Jeśli serial okaże się dobry to znaczy, że książki na podstawie których został napisany scenariusz, muszą być bardzo dobre a czasem nawet wybitne. Jeśli serial jest zbyt dobry , to często się tak zdarza, że już nie czytamy oryginału , a to wielka szkoda.

Żeby przeczytać książkę potrzeba dużo wiecej czasu, a co jeśli okaże się słaba ? Wtedy czas poświęcony na czytanie wyda nam się dużo bardziej stracony od tego który poświęciliśmy na odcinek czy kilka serialu. To jest dosyć łatwo ocenić i odczuć.

Odwrotnie jest w przypadku obejrzenia serialu, bardzo ciężko jest zauważyć, nie czytając książek, że to co dostaliśy na wizji to zaledwie część tego co znajduję się na papierze.

Myślę, że częściej się zdarza przeczytać książki a później obejrzeć serial czy film, mimo tego, że wiemy mniej więcej co się stało, chcemy wiedzieć jak to będzie pokazane , aktorzy, zdjęcia, muzyka, tempo, dialogi, itd. Jeśli chodzi o Game of Thrones, cieszę się, że trafiłem na tą sagę dużo wcześniej niż HBO wyprodukowało serial.

Ekranizacja jest bardzo dobrze przyjęta na całym świecie co nie zmienia faktu, że nie pokazali bardzo wielu rzeczy z sagi, to co przychodzi mi do głowy to kiedyś w liceum były streszczenia lektur, czyli głowny zarys, o co chodzi, głowne problemy, trochę historii i podsumowanie, takie bryki się przydawały, żeby cokolwiek wiedzieć na temat danej lektury. Serial , który w sezonie każdym miał po 10 episodów, to takie trochę streszczenie sagi i w tym miejscu bardzo zachęcam wszystkich , którym się podobał serial , jeśli nie czytali książek, żeby jednak zajrzeli do nich, szczególnie dlatego, że w tym momencie nie ma dalszego ciągu, bo Martin cały czas jeszcze następnej części jeszcze nie wydał do druku, a kwiecień coraz bliżej. Z tego co czytałem zdradził zakończenie i przebieg nowego tomu autorom serialu, ale to grozi wielkimi wyciekami jak to zawsze bywa w takich przypadkach i zmianami w przebiegu fabuły. Ostatnio pojawił się poster reklamujący nowy sezon, to z szybkością światła obiegło cały internet, łatwiej jest spoilerować w sieci niż z książki, bo ją w pierwszej kolejności musi ktoś przeczytać. Nie bedę zdradzał, i tak każdy fan wie o co chodzi.

Jest jescze jeden wątek w przypadku tak popularnego serialu, gdy zachodzi sytuacja, że nie ma materiału źródłowego, sam autor może znaleść się pod nie potrzebną presją czasu i wpływowych ludzi koncernów medialnych, co z dużą dozą prawdopodobiestwa wpływa na pracę i ostateczny wynik ksiązki, trzeba też się zastanowić czy taka sytuacja nie zmusza autora do sztucznego przeciągania zakończenia sagi, wszysko co dobre musi się skończyć, tylko moda na sukces i seriale południowe się nie kończą a bohaterowie, nawet już siwi, cały czas są na ekranie. U Martina w sumie nie występuje problem starzenia się bo zanim dana postać przyciągnie do siebie wzrok widza lub czytelnika, zostaje zabita , ale wszystko ma swój koniec i ludzie z HBO powinni mieć tego świadomość .

Stephen King napisał opowiadanie Under the Dome, w polskim tłumaczeniu Pod Kopuła. Po jakiś czasie powstał serial,który bardzo dobrze się zapowiadał, ale poczynione zmiany w serialu w stosunku do ksiązki, wymyślanie nowych scen i dalszej historii, sprawiło że serial został zdjęty z anteny wskutek coraz bardziej spadającej widowni. To oczywiście inny kaliber i nie można porównywać sagi do jednego opowiadania ale jeśli ktoś nie jest pisarzem i wie kiedy skończyć daną historię nie powinien ciągnąć tematu tylko dla zysku. Nie wiem czy w tym przypadku nie lepiej było iść drogą jaką poszli twórcy ekranizacji ksiązki Lee Childa – One Shot, jedna zamkięta historia, jeden film o żandarmie wojskowym Jacku Reacherze, w którego na ekranie wcielił się Tom Cruise.