iMac 2019

Apple w tygodniu poprzedzającym marcową konferencję wprowadza do sprzedaży odświeżone i długo wyczekiwane wersje swoich komputerów domowych typu desktop. Są to na tyle małe zmiany, głównie nowe jednostki cpu, że robi to po cichu bez medialnego szumu.

Nowe wersje produktów najczęściej pokazywane i omawiane są na tzw. eventach, czyli cyklicznych imprezach, na których są zapraszane media, ludzie z branży, developerzy i celebryci, na taki event właśnie czekamy (25 Marca), Apple ma przedstawić swój własny serwis typu Netflix, seriale na wyłączność ale nie tylko, sam jestem ciekaw co to dokładnie będzie.

Nowe iMaki to stare iMaki, ten sam display, ta sama obudowa, te same chłodzenie, dostaliśmy w końcu procesory z 2018 roku i w opcji nowsze jednostki gpu ale za sporą dopłatą, co ciekawe taka opcję otrzymał model z 21 calowym ekranem i to mnie właśnie najbardziej zaskoczyło na plus. Oczywiście dołożyć szybsze gpu (Vega 20 4GB – 1600 zł) możemy tylko w przypadku najdroższego modelu za 7500 zł ale zawsze to jakaś nowość. Z drugiej strony modele 21 cali to te w których wymiana np RAM lub dysku jest bardzo trudna i kosztowna.

Co najbardziej zaskakuje i to co wywołało najwięcej negatywnych komentarzy zaraz po ujawnieniu nowych iMaków to obecność dysku typu 5400 rpm w iMaku który kosztuje 6500 zł, zamówienie dysku typu 1TB Fusion kosztuje 480 zł !!! do tego modelu.

Sens takiego traktowania klienta jest chyba jasny, mamy w ofercie tańsze (zabawne) wersje komputerów ale sam widzisz (drogi) kliencie, że wersje najdroższe są lepsze i najlepiej by było abyś właśnie takie wybierał.

Trochę zastanawia, że Mac mini już ma we wszystkich modelach dyski typu SSD a iMaki nie, Apple chyba wychodzi z założenia, że skoro jest bardzo dobry ekran to reszta może być tylko taka sobie. Cieszą procesory Intela ale przypomnę, że to są już roczne cpu nie najnowsze tak więc Apple cały czas goni ogony a nie wyznacza drogi.

iMaki są w tych samych cenach co poprzednie także nie mamy takiej sporej podwyżki jak w przypadku Maca Mini, ale chyba ludzie liczyli na więcej bo design to rok 2013, gdzie jesteś Johnie Ivy ?